"W najmroczniejszym zakamarku każdej duszy drzemie cień zła"
Werner Von Croy


FABUŁA

Ostatnie wydarzenia rzuciły cień na życie Lary. Wszystkim wydawało się, że zginęła w tragicznym wypadku podczas wyprawy Von Croy'em do Egipskich grobowców. Lara odmawia potwierdzenia lub zaprzeczenia plotek na temat czasu spędzonego pomiędzy mało znanymi plemionami Afryki Północnej. Cokolwiek jednak wydarzyło się w Egipcie, od czasu powrotu do rodzinnej posiadłości w Surrey, Croft stała się odludkiem.

  Seria makabrycznych morderstw powoduje konflikt ze złowrogim alchemikiem z przeszłości, oraz okrytą tajemnicą organizacją wpływowych ludzi. W samym centrum zagadek snajdują się Obscura Paintings (Mało znane Obrazy) - czternastowieczne dzieła sztuki, które Alchemik pragnie posiąść. Oskarżona o marderstwo swojego mentora, Wernera Von Croy'a, Lara staje się poszukiwaną osobą. Ścigana przez policję, podąża za Alchemikiem prosto w mroczny świat krwi, zdrady i zemsty, gdzie tylko od niej zależy czy powstrzyma przeklęte stowarzyszenie i zapobiegnie wykorzystaniu ich niesamowitych mocy.

  Podczas swojej pełnej emocji podróży Lara odwiedzi m.in. Paryż i Pragę, które dzięki grze poznamy z zupełnie innej strony.



ZAPOWIEDŹ

Gdyby ktoś kiedyś spytał mnie, jaka seria gier wywarła na mnie największe wrażenie, bez wahania odrzekłbym: Tomb Raider! I pomimo, iż przed monitorem siedzę od czasów, kiedy skakały po nim jeszcze czarno-białe, nie identyfikowalne punkciki, pomimo, iż grać przyszło mi w masę efektowniejszych wizualnie, technicznie, a nawet fabularnie tytułów, pomimo wreszcie tego, że żarty na temat walorów głównej bohaterki od dość dawna powodują u mnie odruch wymiotny... to właśnie ‘TR’ - ze szczególnym uwzględnieniem dwóch pierwszych odsłon - na zawsze pozostanie grą, w której zatracałem się najgłębiej. Grając w którą dosłownie odpływałem, przyjmując ruchy, zachowania i czyny panny Lary, jako swoje. Schizofrenia w najczystszej postaci? Hm, no cóż...

Niedługo minie szósty rok od momentu, kiedy pierwsza część przygód L.C. opuściła podziemia Core Design, wyłaniając się na powierzchnię w nadzwyczaj krótkim biegu po koronę najpopularniejszego tytułu wszechczasów. Po dwuletniej, najdłuższej dotychczas przerwie, w tą że rocznicę powinien ukazać się następny rozdział niekończącej się sagi. „Angel of Darkness” - jak już bez wątpienia wiecie - będzie jednak czymś nowym. Patrząc zaś jedynie z perspektywy poprzednich części, można zaryzykować wręcz stwierdzenie: rewolucyjnym!

Pierwszą i podstawową zmianą jest przejście na nowy engine, a co za tym idzie – zdecydowane udoskonalenie architektury leveli, niespotykany dotychczas lifting postaci, czy „uczłowieczenie” dostępnych ruchów naszych bohaterów.

Ano właśnie, nie przewidzieliście się. Samotnej dotąd łowczyni przygód towarzyszyć będzie Kurtis Trent – ostatni żyjący członek stowarzyszenia Lux Letratis, który kierowany rządzą zemsty na Piterze Van Eckhardzie (hint: najczarniejsza owca w grze:) za śmierć swych pobratymców, połączy swe siły z Larą, by uratować świat. Unikalną cechą Kurtisa będzie umiejętność – że pozwolę sobie zacytować za źródłami bliskimi oficjalnym – „miotania dyskiem z ostrzami za pomocą telekinezy”. Gdybym nie wierzył w ludzi z Eidosu, powiedziałbym, że jakkolwiek zdecydowanie popieram wprowadzenie partnera dla naszej damy, tak już pomysł z wyposażeniem go w podobne „czary mary” może okazać się ich największą klapą. Jako jednak, że przez tyle lat skutecznie zdołali utrzymać TR’a na topie, gustownie zamilczę :)

Rozwiązywanie zagadek, a co za tym idzie, najważniejsza dla rozwoju fabuły część interakcji pomiędzy dwójką bohaterów, przypominać ma inną grę Eidosu; „Project Eden” – możemy więc przygotować się na ewentualność, że nie rozwiążemy wszystkich łamigłówek od razu, musząc poczekać, aż do gry wkroczy druga opcja. Z pewnością wniesie to sporo świeżości do mocno już wiejących schematycznością łamigłówek, jakie serwowano nam w poprzednich latach.

Z tego, co możemy wywnioskować dotychczas, w „Aniele ciemności” wycieczki Croft ograniczą się do zwiedzania Europy. Poza Paryżem, którego głównym punktem programu będzie Luwr, wybierzemy się również do jakże bliskiej nam Pragi. Tam też - w kompleksie Strohov - po raz pierwszy pokierować danym nam będzie poczynaniami Trenta.

Co ciekawe, twórcy wreszcie postanowili zaimplementować w grę możliwość prowadzenia rozmów z napotykanymi postaciami. Poza wymianą zdań między naszą słodką parką, będziemy więc mogli idąc śladem rasowych przygodówek napomknąć dowolnego przechodnia, uzyskując informacje niezbędne do dalszych postępów. Istotną innowacją okaże się też możliwość rozwijania umiejętności fizycznych. W miarę intensywnego wysiłku parametry postaci stopniowo wzrosną, dzięki czemu niedostępne z początku półki skalne, szczeliny w murze itp. staną przed nami otworem!

Lara nauczyła się bić: wali pięściami, kopie nogami i uderza pejczy...no, tego może akurat jeszcze nie potrafi ;>! Tym razem nie będziemy więc musieli skakać radośnie pod sufit, jeśli okazjonalnie zdzieli jakiegoś przeciwnika od tyłu. Można by rzec – nareszcie! Brak tych akurat ruchów uprzednio dawało się odczuć na każdym kroku.

Czyż wszystko to nie brzmi aż za dobrze? Fakt, faktem, że dotychczas każda huczna zapowiedź następnej części kończyła się obejściem ze smakiem. Z chwilą wypuszczenia gry na rynek autorzy zdawali się zapominać, o jakich to cudach niewidach zapewniali swych klientów, efektem czego „Chronicles” zakupiła już jedynie grupa najzagorzalszych fanów. Tym razem wszystkie obietnice wydają się jednak uzasadnione. Po pierwsze, gra debiutuje na drugim Playstation, pod który wreszcie musiano stworzyć całkowicie nowy silnik, po drugie zaś, dzięki edytorowi leveli dołączonemu do ostatniej części wszyscy możemy cieszyć się powstającymi po dziś dzień darmowymi poziomami z sieci, tak więc tworzenie kolejnej, bliźniaczej odsłony mijałoby się z celem.

Gra w całości dostępna będzie na CD – Romie zakupionym w sklepie. Wiadomość ta ogłoszona ostatnimi czasy przez szefa projektu, Adriana Smitha ostatecznie zadaje kłam przypuszczeniom o konieczności płatnego ściągania kolejnych cząstek gry z Internetu. I bardzo dobrze! Biorąc bowiem pod uwagę wciąż maleńką w porównaniu ze światowymi standardami powszechność sieci w naszym kraju, oraz średnią płacę, u nas na taki krok zdecydowała by się garstka co zamożniejszych zapaleńców.

Wymagania sprzętowe? Procesor taktowany 500MHz zegarem, oraz 128 MB pamięci to minimum... do którego przyzwyczaili się już chyba wszyscy. Oczywiście są to założenia wstępne, choć trudno przypuszczać, aby przez trzy miesiące, jakie dzielą nas od premiery, uległy one jakiejś diametralnej zmianie.

„TR: Angel of Darkness” nie jest bynajmniej zapowiadany, jako ostatnia gra z serii. Już teraz dochodzą słuchy, iż Core planuje wydać kolejne pięć (sic!) produkcji sygnowanych marką „Tomb Raider”. W trzech z nich pierwsze skrzypce należeć będą do miss Croft, dwie pozostałe w pełni poświęcone zostaną Kurtisowi.

Karuzela, jak widać, dopiero zaczyna kręcić się na najwyższych obrotach! Dla mnie osobiście TR’a nigdy nie za wiele, co mają jednak powiedzieć jego zagorzali przeciwnicy? ;-P

Bakterria
Zapowiedź pochodzi z serwisu Gry - Online!